Nareszcie...!
Komentarze: 2
Wreszcie te przeklete blogi zaczely dzialac...
Boze, mialam przez 3 dni tyle do opowiedzenia... a teraz juz nic nie pamietam :(((
W kazdym razie ciesze sie, ze blogi wrocily :)
Wreszcie te przeklete blogi zaczely dzialac...
Boze, mialam przez 3 dni tyle do opowiedzenia... a teraz juz nic nie pamietam :(((
W kazdym razie ciesze sie, ze blogi wrocily :)
Nie bylo tak zle...
Ubralam sie w czarna mini i czarna bluzke (NIESAMOWITE, doprawdy, ZASKAKUJACE), wyczesalam Majke i poszlam do salonu. Tam stali juz rodzice z oplatkiem...
To byla najbardziej wyjatkowa chwila, stalismy i patrzylismy sie na siebie (a Majka oblizywala sie, patrzac na oplatek), po czym ja zlozylam mamie zyczenia ("zdrowia, szczescia, powodzenia w pracy"), a ojcu nic nie potrafilam powiedziec, tylko stalam i patrzylam na niego, przypominajac sobie momenty, kiedy byl pijany, w byle jakim t-shircie, a teraz? Trzezwy jak swinia, w bialej koszuli, czarnych spodniach i pantoflach...
W koncu nic nie wykrztusilam, tylko sie do niego przytulilam, a on wyszeptal mi w ucho:
-Zycze, zebys miala lepszego ojca...
A potem powiedzial mamie:
-I meza.
Gdyby tylko byl troche przystojniejszy, to poczulabym sie jak w amerykanskim filmie.
Potem zjedlismy kolacje (ja caly czas trajkotalam, to moja glowna wada chyba, podczas gdy rodzice dlubali widelcami w talerzach), a w koncu powiedzialam:
-Gdzie sa te wszystkie prezenty?
I poznosilismy torebki pod choinke.
Dostalam plyn do kapieli opalizujacy Yves Rocher (pachnie cudnie), pachnaca brzoskwiniami torebeczke do zawieszenia w szafie (od nowego roku bede pachniec brzoskwiniowo) i plyte Linkin Park z DVD (jupi!!!!!!)...
Chyba rodzicom spodobaly sie moje prezenty dla nich. Majka zjadla natychmiast swoja kostke nowa i jedno z wielu "prezentowych" ciasteczek, a pilke laskawie obwachala :)
Pojde chyba na Pasterke...
CIEPLUTKIE USCISKI DLA WSZYSTKICH!
Dzien zaczal sie niespecjalnie swiatecznie. Obudzilam sie o 7, ale, jak zwykle, machnelam reka na wyjscie z piesem i wypuscilam ja tylko z pokoju na gazete, po czym wrocilam do lozka. Potem drzemalam do 10- raczej nie "spalam", bo slyszalam z kuchni glosy rodzicow swiadczace o tym, ze karpie sie skleily w zamrazarce i "Tomek, moze srubokretem go?". Potem Majka przybiegla do mnie, oparla sie lapkami o lozko i liznela mnie po dloni, zeby sie z nia pobawic, wiec musialam wstac wobec takiej prosby...
Nastepnie, po zabawie, zaczelam przy sniadaniu ogladac "Rozmowy w toku" (o rozwodach w kosciele- naprawde ciekawe), potem wlaczylismy choinke, a ja siedzialam w fotelu z piesem na kolanach i ogladalam western na TVN.
I tak mi sie zeszlo az do teraz, kiedy siedze w pizamie przed kompem i slucham wybranych piosenek z soundtracku z "To wlasnie milosc" oraz piszac na blogu.
Smutno. Jak bedzie wygladala ta dzisiejsza kolacja...?
"Too lost in you" jest absolutnie romantyczna i nastrojowa piosenka. Tylko jak jej slucham to zawsze mam "placzliwy" nastroj i wymyslam sobie rozne bzdury, takie jak "gdybym teraz wpadla pod pociag, to i tak nikt by nie zauwazyl".
To sa bzdury.. prawda?
Juz ja ubralam. Najbardziej wkurzaly mnie lampki- jedne nie dzialaly, drugie byly za krotkie, trzecie brzydkie... dobrze, ze mamy 4 komplety :) Po pietnastominutowym rozplatywaniu, rozmiescilam je jako tako na choince. Potem- bombki... uzylam zlotych i czerwonych, matowych, tak jak lubie i chcialam... przy kazdej bombce przyczepilam kokardki, czerwono-zlote. Donice owinelam czerwona krepina, a na czubku zawiazalam 2 azurowe kokardy z materialu, czerwona i zlota, i zapalilam lampki...
Olsniewajace. Skromne i piekne.
Jeszcze tylko zapakuje w osobne torebki prezenty dla Majki i rodzicow i wszystko bedzie gites :]
Zycze wam najlepsiejszych, najspokojniejszych, najbardziej snieznych i mroznych Swiat jakie mozna sobie wyobrazic!!!!!!
Dzis pojechalam do Geant z Marciatkiem. W autobusie bylo doslownie goraco...
Obok nas siedzialo czterech, na oko dziewiecio lub dziesiecioletnich wyrostkow, ktorzy mieli zapalniczke i bawili sie nia caly czas (plomien gdzies tak na 15 cm), az w koncu podpalili siedzenie... jeden z nich rzucil sie do gaszenia, wrzeszczac na tego, ktory podpalil "Ty mendo spoleczna!". W koncu zgasil i powiedzial do tamtego i jego kumpla: "Zakosiliscie nam hajs, to chociaz oddajcie zapalniczke, kurwa!". Oddali. No i zaczela sie zabawa, machanie nia itp. itd. Na przystanku ktoryms wsiadl Filip S. z bratem... gdy przywital sie ze mna i Marta, chlopcy przycichli (Filip wyglada postawnie i groznie), chociaz pozniej jeden z nich powiedzial o jednej blondynce w kaszkiecie:
-Przelece tamta w berecie na kukule!!!!
(Co to znaczy...? bo ja nie wiem)
A pozostali rykneli o mnie i Marcie:
-A my bierzemy tamte pod oknem!
Zaczelam sie smiac, po chwili Marciatko tez :)
Ale mam chociaz prezenty: dla taty dwie ksiazki (kryminal i zapiski z bloga Irakijczyka przeciwnego Husajnowi), cukierki z wodka (:P) i lizak w ksztalcie choinki, a dla mamy podstawke pod swieczke, drewniana, czerwona, w ksztalcie serca, cukierki z likierem i lizak w ksztalcie buta ze slodyczami.
Hm.