Komentarze: 2
Dzis bylam z klasa na Powazkach. Chociaz bylo mokro, swiecilo slonce i przeswitywalo przez czerwono-pomaranczowe liscie... dookola same groby, porosniete mchem plyty nagrobne i nazwiska, ktorych nikt juz nie odczyta... oraz smutne twarze i setki zniczy... to okropne, ze o te zapomniane, niszczejace groby nikt nie dba... zobaczylam maly, zeliwny krzyz z tabliczka: "Dla ukochanej czteroletniej Marysi kochajacy rodzice. Zmarla w roku 1997"... tylko ze ci kochajacy rodzice maja juz chyba nastepne dziecko, bo grob byl zarosniety zielskiem, a tabliczka zardzewiala... nie bylo zadnego znicza ani kwiatow... to bylo straszne...
Po smierci chce, zeby moje cialo spalono i rozsypano z samolotu nad Polska... "z prochu powstales i w proch sie obrocisz"...
Dzisiaj Jacek zachowywal sie... dziwnie... nie zeby mi sie to nie podobalo, ale... dajmy na to w metrze... byl straszny tlok, ludzie scisneli sie jak sardynki i nie moglam prawie oddychac, a Jacek "polecial" na mnie jak pociag ruszyl i powiedzial, opierajac sie o mnie: "To mi sie podoba!"
Hmmm... musze sie nad tym zastanowic... co to oznacza :)
Jutro mam pasowanie na ucznia gimnazjum nr 5 im. Ignacego Jana Paderewskiego w Warszawie :) A potem, o 17 ide na dyske w szkolce ;) Jacek nie przyjdzie, ale za to beda Olek, Olaf i Ania !!!!!! :)
Super.....juz sie ciesze.... ;)
Papatki!