Komentarze: 1
Na zakupach nabylam nowe "obuwie trekkingowe", czyli jak to okreslila mama, "buty do pieszych wedrowek". Drogie jak cholera, wiec powinny byc trwale i wygodne jak cholera. Mam nadzieje, bo na rajdach nikt sie nie oszczedza.
Przed zakupami bylam z mama w jej biurze. Wykancza nowe pokoje na pietrze i kladzie wykladzine. Posluzylam jej jako darmowa sila robocza, chociaz oczywiscie gdy jej to powiedzialam, to zaprzeczyla. Nosilam obrzydliwie ciezkie rolki wykladziny z polpietra na gore, zastanawiajac sie, czy moze w ktorejs jest trup, bo to niemozliwe, zeby wykladzina byla tak ciezka.
Trup. O Boze, znow o trupach.
Potem pojechalysmy do "Najwiekszego sklepu Alpinusa w Warszawie", zdaje mi sie, ze to gdzies w okolicach gieldy elektronicznej. Zapytalysmy pryszczatego sprzedawce, czy "mozemy tu znalezc buty do pieszych wedrowek" (moja mama...). Pryszczaty odparl, ze owszem, takie "obuwie" mozemy znalezc tu i tu. A jakie "obuwie" pan poleca? Pryszczaty polecil te, ktore przymierzylam i po drobnej korekcie rozmiaru zakupilam. Pryszczaty z usmiechem zainkasowal cztery stowki i pozegnal nas milym akcentem, ktorym byl kalendarz Alpinusa, "czy plus, czy minus- zawsze Alpinus". Nabylysmy tez czapke Alpinusa (gora gotowki) i skarpety Alpinusa (gora gotowki, nieco mniejsza niz czapki), po czym grubawa sprzedawcznyni zainkasowala stowke i pozagnala nas milym akcentem, ktorym byl kubek Alpinusa, "czy plus, czy minus- zawsze Alpinus". Wyrwalysmy sie z ulga z tego alpinusowego piekla na swieze powietrze, po czym pojechalysmy do dziadkow.
U dziadkow, jak zwykle, powialo Radiem Co Ma Ryja, TV TRWAM ("Trwam"? Powinno byc "Trwam na planszy >>Przepraszamy za usterki wszystkich z wyjatkiem Zydow<<") i klimatem Powazek (ktos z rodziny dziadka nie zgadza sie, zeby on i babcia zostali pochowani w grobie na Powazkach... trupy mnie przesladuja), po czym zjedlismy obiad w kwasnej atmosferze antyunijnej ("Niemcy wykupia ziemie dookola jezior mazurskich i turystyka zaniknie!!!"), zostalam obdarowana tandetnym radiem za 5 zl od dziadka, po czym wyszlysmy z mama, tlumaczac sie pozna pora, i z westchnieniem ulgi pojechalysmy do domu.
Skrzydla mi dzis w ogole nie urosly. Co jest?