Komentarze: 4
Dzien zaczal sie niespecjalnie swiatecznie. Obudzilam sie o 7, ale, jak zwykle, machnelam reka na wyjscie z piesem i wypuscilam ja tylko z pokoju na gazete, po czym wrocilam do lozka. Potem drzemalam do 10- raczej nie "spalam", bo slyszalam z kuchni glosy rodzicow swiadczace o tym, ze karpie sie skleily w zamrazarce i "Tomek, moze srubokretem go?". Potem Majka przybiegla do mnie, oparla sie lapkami o lozko i liznela mnie po dloni, zeby sie z nia pobawic, wiec musialam wstac wobec takiej prosby...
Nastepnie, po zabawie, zaczelam przy sniadaniu ogladac "Rozmowy w toku" (o rozwodach w kosciele- naprawde ciekawe), potem wlaczylismy choinke, a ja siedzialam w fotelu z piesem na kolanach i ogladalam western na TVN.
I tak mi sie zeszlo az do teraz, kiedy siedze w pizamie przed kompem i slucham wybranych piosenek z soundtracku z "To wlasnie milosc" oraz piszac na blogu.
Smutno. Jak bedzie wygladala ta dzisiejsza kolacja...?
"Too lost in you" jest absolutnie romantyczna i nastrojowa piosenka. Tylko jak jej slucham to zawsze mam "placzliwy" nastroj i wymyslam sobie rozne bzdury, takie jak "gdybym teraz wpadla pod pociag, to i tak nikt by nie zauwazyl".
To sa bzdury.. prawda?