Komentarze: 3
Chcialabym miec takie Święta...
22 grudnia: wszyscy razem ubieramy choinke. Wszystkie ozdoby w jednym kolorze, najlepiej czerwonym, a na czubku- zlota gwiazda. Wieczorem mama zaczyna przygotowywac wigilijne dania.
23 grudnia: przygotowania ida pelna para! W domu unosi sie zapach pieczonego ciasta, na kuchence gotuje sie kapusta, a babcia dzwoni, ze przywiezie barszcz z uszkami. Telefony sie urywaja, rodzina zyczy nam "przez kabel" wesolych swiat- ta rodzina, ktora nie przyjdzie na Wigilie (czyli nieliczni).
24 grudnia: rano ustawiamy stoly, meble, dbamy o szczegoly takie jak kurz na polce albo brudne skarpetki wystajace z kosza na brudna bielizne, a potem nakrywamy do stolu, koniecznie czerwone serwetki ozdobione zlota tasiemka z boku. Na srodku stolu kladziemy stroik z obowiazkowo czerwona swieca. Potem sie przebieramy w jakies eleganckie stroje, wlaczamy kominek i koledy z plyty...i slyszymy dzwonek do drzwi! Przyszli dziadkowie, babcia Lidka z Zygmuntem, ciocia Agata z Grzeskiem, wszyscy..... po kolacji idziemy na Pasterke, pada snieg, rzucamy sie sniezkami i brykamy z
Majka po sniegu...
25 grudnia: podziwiamy prezenty juz tylko we trojke z Majka, idziemy na swiateczny spacerek, a wieczorem... nie wiem... drugi swiateczny spacerek...?
26 grudnia: jedziemy na koledowanie do Zalesia i przy akompaniamencie keyborda Bartka (syn siostry mojej babci) cala rodzinka spiewamy koledy i jemy ciasto. Swiateczny spacer obowiazkowy.
A teraz zaznacze pogrubiona czcionka to, co sie na pewno nigdy nie spelni...
I takie mam wlasnie pieprzone Swieta.