Wieczor
Komentarze: 7
W moim pokoju panuje kosmiczny balagan, a ja raz siadam do kompa, cos robie w necie i ide sobie, wyganiana bolem plecow (protestuja przeciwko tej formie spedzania wolnego czasu), a raz sprzatam w pokoju i wywalam niepotrzebne przedmioty, jak np. kasety z piosenkami dla dzieci, stare zabawki, ksiazeczki dla przedszkolakow, ktorych zal mi bylo wyrzucic rok temu, komiksy "Gigant", ubranka dla lalek i misia Endo, ksiazki o chrzescijanstwie z dedykacja dziadkow...
Wczoraj znalazlam:
-wejsciowke do planetarium sprzed 2 albo 3 lat (Jamnik: "moze ona jeszcze wazna?!")
-krem do rak o terminie waznosci dawno przekroczonym,
-zloty pierscionek (piekny),
-kilka zdjec starych z ludzmi z podstawowki,
-pare innych niz to Adamowe zaproszen na "przyjecie urodzinowe",
-i tym podobne.
Ojciec pije juz drugi dzien. A zeby sie spil na smierc.
Marciatko, nie zawal jutro, bardzo cie prosze, zalezy mi na tym, zebysmy jutro wyskoczyly do sklepu i pogadaly...
Choinki nadal nie ubralam. Stoi na balkonie i czeka... zapewne sie nie doczeka... wszystko mi jedno, bo i z nia, i bez niej te swieta beda calkowicie przesrane... zreszta jak zwykle.
Moze Bog bylby taki bystry i wyczarowal mi jakies skrzydla wlasnie w tym momencie? Strasznie ich potrzebuje.
Dodaj komentarz