Dzisiaj NIC nie zrobilam.
7.30- budze sie. Patrze na psa. Patrze za okno. Mowie mamie, ze wyjde z psem o 11, bo jestem strasznie zmeczona i chce jeszcze pospac. Ide spac. Pies sika na gazete.
12.00- budze sie. Mama ma pretensje, ze nie wstalam o 11. Wstaje z lozka z silnym przekonaniem, ze dzisiaj duuuzo zrobie, np. wykapie zolwie, zmienie im sciolke, nakarmie je, zmienie posciel, wyjde z psem, poucze sie, poczytam "Krzyzakow".
12.30- dziwnym trafem jeszcze nic nie zrobilam. Czytam "Nie wiem, jak ona to robi" Alisson Pearson. Jem kanapki z salami i ogorkiem konserwowym oraz serkiem Hochland smietankowym.
14.00- balagan w moim pokoju rosnie. Na biurku leza moje ciuchy, lozko zawalone plytami CD, gazetami, ksiazkami, znajduje tam nawet miske po muesli i kubek (puste). Wszystko, czego nie bylo na lozku, odnalazlam na biurku. Nie wyszlam z psem.
15.00- ogladam "Kopalnie krola Salomona". Pies piszczy. W przerwach na reklamy czytam "Nie wiem, jak ona to robi".
17.00- nie dziala mi The Sims, pisze z duzego kompa.
I wiecie co?
Jestem zachwycona!