sty 31 2004

Noc...


Komentarze: 2

Wczoraj po tych rozmyslaniach na temat smierci, gdy polozylam sie do lozka i zgasilam swiatlo, chwile lezalam bez ruchu, a potem pomyslalam sobie: "JA KIEDYS UMRE!".

W tym momencie gdzies w okolicy serca poczulam jakis lodowaty uscisk, ktory trwal krotko, ale wystarczylo, zebym stracila dech. Autentycznie nie moglam oddychac, nie wiedzialam, co mam robic... wymacalam jakos po ciemku wlacznik lampki nocnej. Gdy tylko w pokoju zrobilo sie jasno, wszystko minelo. Przez chwile siedzialam, oddychajac gleboko, i coraz bardziej zbieralo mi sie na placz. Ryczalam spazmatycznie do drugiej w nocy, potem przyszedl do mojego pokoju ojciec, usiadl na brzegu lozka i spojrzal na mnie. Mialam potargane wlosy, opuchniete od placzu oczy i trzymalam w reku lusterko, patrzac na moja twarz, nadal plakalam.

Objal mnie za szyje, spytal, co sie stalo. Wszystko to bylo jakies koslawe, niezreczne, falszywe. Opowiedzialam wiec tylko:

-Nic...- i czknelam od wstrzymywnego sila placzu.

Odsunal sie ode mnie.

-Spij- powiedzial i wyszedl.

Zebralo mu sie na czulosci... dopiero wtedy, kiedy placze.

Chwile jeszcze siedzialam na lozku, wpatrujac sie w moja twarz w lusterku, a potem wzielam Majke do lozka, przytulilam sie do niej i zasnelam, a piesa spokojnie przyjela to, ze jej siersc przesiakla moimi lzami.

 

Rano uswiadomilam sobie, ze ten lodowaty uscisk to byl po prostu strach, ten najgorszy z mozliwych, strach przed smiercia. Nie chce umierac... jak wszyscy. Boje sie tego momentu, gdy bede czuc, ze odchodze, gdy ostatni raz zaczerpne powietrze, zeby go juz nigdy nie wypuscic z pluc... I boje sie, ze po tym cielesnym zgonie nie bedzie nic. Pustka. Niebyt. Po prostu p r z e s t a n e istniec. Moze tak byc... nikt nam niczego nie obiecywal. Niby dlaczego mamy miec zycie pozagrobowe?

Boze, zebys tylko nie zabral mnie, zanim wyrosna mi calkowicie skrzydla. Patrz, jakie juz sa ladne. Poczekaj jeszcze.

 

Jade z mama po buty na rajdy. Bedzie nudno. Jak zwykle.

pinezka : :
31 stycznia 2004, 19:56
no najgorzej sobie wyobrazic jak Cie robale zjadaja...wbijajac te swoje male, ostre jak brzytwy zabki! grrr....dobrze, ze wtedy juz nic nie czuc:)
31 stycznia 2004, 13:14
wiesz...jak wiedze czlowieka ktory placze tez mnie serce boli...nawet jesli go nie nawidze. chyba zaden czlowiek nie potrafi spokojnie patrzec na drugiego czlowieka kiedy placze...

Dodaj komentarz