Alarm, alarm, okropnie zly poczatek 2004 roku!!!
Rano (o 12 :P ) wstalam z lozka z silnym przekonaniem, ze dzis bede sie zdrowo odzywiac. I dupa! Jedyne, co zrobilam zdrowego, to zjadlam rano chlebek Wasa z paszetem i pomidorem i wypilam sok pomidorowy...
A przed chwila wchlonelam calusienka paczke chrupkow Flips.
Czuje sie jak mala, zagubiona grubaska w swiecie, w ktorym dookola mnie lataja same hamburgery, czipsy i butelki z Cola, a caly ten swiat otacza szyba, za ktora stoja same chude osoby i smieja sie ze mnie, popijajac wode mineralna.
Co gorsza, ojciec robi pizze w piekarniku.
PIZZE. Wielka, ociekajaca tluszczem, kaloryczna PIZZE.
Dla poprawy humoru zaczelam czytac po raz 1000 "Dziennik Bridget Jones", co momentalnie zmienilo moj nastroj.
Po pizzy bede czekac na 22.30- druga czesc "Kleopatry" na Canal+. Uwielbiam Kleo, podziwiam to co zrobila dla siebie i Egiptu, a juz szczegolnie to, ze zdolala wodzic za nos najpotezniejszych w tamtych czasach ludzi, Cezara i Marka Antoniusza. Byla genialna. I gdyby nie byla kobieta, to bylaby uczonym...
Niesamowite. Ale wtedy pogardzano kobietami i uwazano je za gorsze od facetow.
Smierc facetom??!!
Moze nie, bo dla kogo bym sie w takiej sytuacji odchudzala?!