Archiwum 17 października 2003


paź 17 2003 Moj stan ducha:(
Komentarze: 3

***

patrze przed siebie

slysze kroki

obijam sie o sciany

 

podnosze wzrok

cos na mnie spada

upadam raniac dlonie

 

gdzie jest kraniec

dlugiej pielgrzymki

drogi przez meke?

 

zycie jest ciaglym cierpieniem

smierc ciagle zbiera swe zniwo

kaleczy serca odbiera nadzieje

 

pomoz mi Ojcze

ty ktory w chmurach

rzadzisz mymi snami

 

modle sie placze

ale jestes daleko

co noc Cie prosze

 

pomoz mi Ojcze

przetrwac me zycie

pomoz niesc ten krzyz

 

ktory rani serce

kaleczy dlonie

zabija nadzieje

 

odbierz mi zycie

podaruj skrzydla

bym mogla uleciec

 

ku swoim marzeniom

ku swemu szczesciu

uciec cierpieniu

 

Ja naprawde to wszystko czuje...

Czemu Bog mi nie pomaga? Czemu cierpie sama? Czemu jestem wszystkiemu winna? Czemu inni mnie osadzaja?

Chociaz... Bog zeslal mi dzisiaj Aniola Pocieszyciela...

Siedzial w autobusie obok mnie, pod postacia moze osiemnastoletniego chlopaka...Patrzyl sie na mnie. Mial zlote oczy... nie zartuje, zlote...

Spojrzalam w nie i widzialam tam jakies promienie, blyski, nadzieje...

Wysiadl.

Ale radosc pozostala. I nadzieja, ze powroci.

pinezka : :