Komentarze: 3
Kazdy, nie tylko Marciatko, ma 2 twarze, 2 osobowosci, i to calkiem odmienne.
Na przyklad- ja.
W szkole jestem "wesolutka" jak mowi Marciatko, smieje sie ze wszystkiego, i rzadko sie zdarza, zebym siedziala w kacie, wpatrzona gdzies w dal. Najczesciej zdaje sie byc szczesliwa, bez zadnych problemow.
Ale gdy wracam do domu, najczesciej zmieniam sie w kogos zupelnie innego... siadam w fotelu i patrze w okno, puszczam sobie jakies plyty i leze wsluchana w rytm, albo siadam do lapka i jestem juz tylko ja i Word, nic innego nam nie potrzeba, ja daje upust swoim myslom, a Word spokojnie przyjmuje to, co pisze. Nikt na nikogo nie krzyczy, nie poprawia, po prostu JESTESMY. W koncu rodzi sie Cos. Czasem to Cos to wiersz, czasem fragment ksiazki, albo po prostu to, co mi sie zdarzylo, co potem kasuje.
Niestety czesto nie mam czasu na taka sesje wordowa. Przeszkadza nam mama, tata, Majka... albo telefon... albo ktos na GG... a mnie nie ma w tym wymiarze, w ktorym sa inni, i obrywam...
Jaka mnie wszyscy znaja ze szkoly? To chyba nie jest prawdziwa Ula. Czuje sie o wiele lepiej mogac odpoczac i pisac... albo sluchac... bez pospiechu, bez ciaglego dazenia do tego, zeby inni mnie lubili, po prostu istnieje, bez zadnych dodatkow.
To jest niesamowite.