Archiwum 23 października 2003


paź 23 2003 Plany :)
Komentarze: 1

Nie moge siebie tak zostawic!!! Ulozylam sobie plan:

Nie jesc slodyczy. W OGOLE. Zamiast tego owoce (tez sa slodkie).
Nie jesc miesa. W OGOLE. Przez tydzien. Zamiast tego warzywa (to bedzie trudne).
Nie pic Coli. W OGOLE. Przez tydzien. Tylko woda (ew. herbatka).
Nie marudzic, jak Majka marudzi o zarcie (bo wtedy sika mi na zlosc na podloge).
Nie marudzic, jak trzeba zolwiom dac zarcie (bo wtedy wywalaja terrarium do gory dnem... no, prawie).
Nie spedzac przed kompem calego wolnego czasu.... najwyzej 2 godz. dziennie.
Nie lenic sie w niedziele i isc do kosciola!

Jak ja wytrzymam w kosciele tyle czasu?

Jezu, o ktorej jest msza dla mlodziezy?

A nuz sie jakies ciekawe kazanko trafi...

Paktofonika nadal mruczy w mojej wiezy :) Poprawia mi to nastroj :)

 

pinezka : :
paź 23 2003 Nowy look... prostszy
Komentarze: 1

Nie pytam, czy Wam sie podoba. Wiem, ze jesli komus bedzie przeszkadzalo albo bardzo sie podobalo, to napisze o tym... szczerzy jak zawsze blogowicze :)

Szukalam na wszystkich stronkach czegos, co odpowiadaloby mojemu nastrojowi... i jak zwykle niezawodna okazala sie byc Yennefer... oko - zwierciadlo duszy (teraz by mi sie zwierciadlo takowe przydalo, zeby wiedziec, co mi w duszy gra), naszkicowane olowkiem - powaznie i dojrzale, a zarazem smutno (o to chodzi...), poza tym jedyne kolory to czarny i bialy...

Odkrylam w sobie pewien... dar? Talent? Nie wiem, jak to nazwac... chodzi o to, ze umiem odgadywac reakcje ludzi i, tak mi sie zdaje, ich mysli.... po prostu czytam to w ich oczach... oczywiscie, nie wiem, co DOKLADNIE, slowo w slowo mysli... ale jakos tak potrafie zobaczyc, czy ten ktos jest zadowolony, czy zawiedziony, zaskoczony czy utwierdzony w swoich przekonaniach, szczesliwy czy zdruzgotany...

Ludzkie oczy potrafia wiele powiedziec... mam nadzieje, ze nie strace tego... jak to nazwac?

To sie przydaje... jestem wdzieczna Bogu za to ze nareszcie cos mi dal, a nie odebral...

Ostatnio na przyklad zabiera mi sily. Jak patrze ne Gabrysia, to czuje sie jak wypompowana detka, calkowicie miekka i latwa do przejrzenia... w domu nie potrafie sie pozbierac, zaniedbuje psa, zolwie i siebie... siebie w szczegolnosci... nie jem prawie wcale, tylko - jak zwykle- muesli z mlekiem i pije Cole (wybuchowa mieszanka... wiem, ale przeciez powiedzialam, ze siebie zaniedbuje...)... i mysle, caly czas mysle, mysle, mysle, mysle... po prostu czuje przygniatajacy ciezar mysli w moim pokoju... one wisza nad moja glowa i nijak nie mozna ich wygonic... wietrze pokoj, ogladam jaki popadnie glupi program w telewizji, zeby tylko troche przytepic moje myslenie... a tu nic, wszystko mi sie kojarzy z czernia, pustka, bezsensem istnienia....

Pomaga mi tylko Paktofonika. Jak ich slucham, to wydaje mi sie, ze juz ktos obmyslil wszystko za mnie, przelal moje emocje na papier i przepieknie zebral, a potem przekazal slowami... a "Chwile ulotne" sa swietne, pocieszaja mnie....

Mam nadzieje, ze zbytnio Was nie zdolowalam.... i mam nadzieje, ze to co napisalam, nie brzmi nudno, jak twierdzi pan Czerski na swojej stronie, przyznajac nagrody czy costam "Tego bloga da sie czytac"... napisal tam m.in., ze blog na ktorym sa przemyslenia dotyczace swojej niespelnionej milosci i bezsensownosci istnienia jest beznadziejny i ogolnie do kitu...

A z czego sie sklada zycie? TO sa podstawy... przemyslenia na temat zycia i milosci...

Pozdrawiam

 

pinezka : :