Uswiadomilam sobie ostatnio, ze wcale nie jestem taka nadzwyczajna, jak myslalam...
Np. moja Egiptomania... okazalo sie, ze Hatszepsut jest o wieeele lepsza... co prawda uwazam, ze to moja pasja i interesuje sie tym, co mnie ciekawi, a nie czytam ksiazek o jakims okresie w historii Egiptu, ktory mnie nudzi, no ale ja kocham Egipt, wiec warto przeczytac...jednak troche mnie uklulo to, ze w naszym qizie byla o niebo lepsza... Calusy dla Hatszepsut, jestes nadzwyczajna...
Poza tym... nie wiem, nie mam zadnych specjalnych zalet ani nawet specjalnych wad, nie jestem ani specjalnie brzydka, ani specjalnie ladna, nie mam specjalnych pasji ani specjalnych talentow...
Jestem ZWYCZAJNA. Nie nudna, nie ekscytujaca, ale ZWYCZAJNA.
I nie mam szans sie zmienic, np. byc zdrowsza niz jestem... niby to takie proste... w kazdej gazecie jest napisane: "Jedz wiecej pysznych, soczystych, slodziutkich owocow i smakowitych warzyw", ale nigdzie nie napisza, jak sie do warzyw i owocow przekonac... ja NIENAWIDZE warzyw i owocow... nienawidze ich smaku, tego, ze trzeba je obierac, ze truskawki i brzoskwinie sa dobre, ale brudza sokami, a banany sa mdle i szybko sie psuja, ze marchew jest cierpka i gorzka, a ogorek to prawie sama woda, za to pomidora najpierw trzeba sparzyc, a potem pokroic, niestety na powierzchni sparzonego pomidora zostaja wglebienia po palcach... gdyby mi mama chociaz raz zrobila cos do jedzenia zdrowego, to bym zjadla, ale wole zjesc parowke z puszki z ogorkiem kiszonym albo hamburgera, bo jest szybciej i prosciej... ale jak mama wraca do domu, to siada na kanapie i oglada TV, udaje, ze nie widzi, jak ja i tata chodzimy dookola lodowki, po czym zasypia na kanapie... a rano zawsze mowi "strasznie sie spiesze, zrobisz sobie sama?" itp...
Co za kanal...