Archiwum grudzień 2003, strona 5


gru 09 2003 9 grudnia
Komentarze: 3

Jezu, nasze jaselka dla rodzicow byly kompletna KLAPA!

ZAPOMNIALAM MOJEGO TEKSTU (co mi sie stalo?! zawsze mialam swietna pamiec, gralam Balladyne, wszystko pamietalam, a teraz? Przeciez to byly tylko 2 zdania...)... wszyscy nie wiedzieli, kiedy, co i jak spiewac oraz mowic... Przyszlo niewielu rodzicow, przez co czulismy sie niedowartosciowani, a stresu i smutku dopelniala kamera stojaca w rogu sali, z dwoma pilnujacymi jej wyrostkami dlubiacymi w nosie.

To byla masakra... za to kiermasz byl fajny...

Rozmawialam z Mackiem :P Dzieki mojej i Ani sprzedazy naklejek na szybe po zlotowce i ciasteczek z mala zawartoscia cukru po 10 groszy (mialy byc po 20, ale nikt wtedy nie kupowal, wiec powiedzialam, ze obnizamy cene- oplacilo sie) mamy wiecej kasy niz tylko poczatkowe 13 :) Chodzilysmy po korytarzu i zaczepialysmy kogo sie da, a jeden chlopak, poniewaz ze nie mialysmy mu wydac z 50 gr, kupil az 5 ciasteczek, a naklejki na szybe, jako ze byly oryginalne, mialy niezle wziecie. Mialam czarna mini i 100% gwarancji, ze jesli zagadam do jakiegos chlopaka o kupno czegos, to chociaz sie zatrzyma i poslucha :) No i po prostu, dobrze wygladalam i-o dziwo-dobrze sie w niej czulam.

A poza tym... bylo zebranie rodzicow...

Ale strasznych batow nie zebralam, kulminacyjny punkt nastapi zapewne jutro, gdy ojciec wytrzezwieje... znowu musi trzezwiec.

 

pinezka : :
gru 07 2003 Swiat nie bedzie...
Komentarze: 17

Ja dostaje PIERDOLCA w tym domu! Ojciec wczoraj znowu sie nawalil, wiec zajrzalam do lodowki i pierwsza mysl: pieprzona tekila...

Chwycilam butelke z sombrero na korku, otworzylam ja i wylalam pozostala w srodku zawartosc do zlewu.

Weszlam do mamy do sypialni i powiedzialam: wylalam tekile... po czym walnalem sie na lozko i zaczelam plakac, a mama wsciekla sie i krzyczac "wiesz, ile ona kosztowala?!" popedzila do kuchni, potem wrocila i zaczela mowic: "czy ja nie moge sie napic tekili?! nie moge miec jakiejs przyjemnosci w zyciu? CO CI ODBILO? po cos ja wylala?!", a ja zaczelam jeszcze glosniej plakac i krzyknelam:-Ja go tak nienawidze!!!

Wtedy zrozumiala. Przytulila mnie. Powiedziala: "widze, ze sie zle dzieje, ale ja go pieprze. Jesli nastepnym razem przyjdzie ci cos takiego to glowy, przyjdz do mnie, to schowamy te butelke, zamaist marnowac pieniadze, ok?"

Nic nie powiedzialam.

Nie wytrzymam w tym mieszkaniu... musze sie dokads wyprowadzic... ale nie moge zostawic mamy z tym potworem...

Wczoraj uderzyl mnie drzwiami. Wrzasnelam z bolu, a on mial to gdzies, zaklal i zatrzasnal drzwi z hukiem. Wtedy juz oszalalam z wscieklosci, zaczelam sie doslownie rzucac i myslec: ON MA MNIE GDZIES. Wpadlam do lazienki, zamknelam drzwi na zamek i zaczelam beczec na podlodze... siedzialam tak przez pol godziny, az mi przeszlo.

Ja siebie nie poznaje... probuje sobie przypomniec te Ule ze szkoly, ktora smieje sie z wszystkiego i z wszystkich...

Ale nie potrafie. To byl ktos inny. Chociaz pewnie jutro znow wroci.

Ojciec powiedzial, ze "przekroczylam wszelkie granice" z ta tekila i ze "mozesz sobie wygumkowac prezenty na swieta, gnoju... gdzie tam, kurwa, nie bedzie zadnej Wigilii"...

Nie radze sobie z tym wszystkim... niech mi ktos pomoze...!

pinezka : :
gru 06 2003 Snieg
Komentarze: 2

Spadl pierwszy snieg!!! I to w Mikolajki!!! Niesamowite... uwielbiam snieg, chociaz nie znosze sie rzucac sniezkami, a raczej zdejmowac z siebie calkiem mokrych ciuchow... (juz widze cwane usmieszki chlopakow :D) Ale snieg jest niesamowity...

Majka tez tak uwaza :) Gdy wrocilam z kina, wyszlam z nia na spacer. Niczego nie zauwazyla, idac w kierunku trawnika, ale gdy postawila na nim lapke- cos jej nie pasowalo. Oczywiscie najpierw to Cos obwachala, potem, oczywiscie, wystawila jezorek, zeby tego Czegos sprobowac, a potem nastapily 3 olbrzymie kichniecia, po czym moj pies zaczal biegac jak szalony w kolko po sniegu, dyszac niemilosiernie i przystajac raz po raz, zeby wykonac kilka nerwowych ruchow polaczonych z probowaniem sniegu i kichaniem. Byla szczesliwa... a ze ona jest MOJA, ja rowniez jestem szczesliwa.

Dodam cos jeszcze... kiedy weszla na snieg, powiedzialam do niej: "To jest S N I E G. Podoba ci sie?". Jeszcze w czerwcu uznalabym to za glupote i znak, ze mi kompletnie odbilo (gadac do psa?!), ale teraz wiem, ze gdybym nie miala Majki, cos by mnie ominelo...

Jestem totalnie szczesliwa i zakochana...bylam dzis z Anka na filmie "To wlasnie milosc" i Hugh Grant mial racje- wbrew powszechnej opinii otacza nas milosc, a nie nienawisc... a to, ze jestem zakochana, a nie ze ktos mi sie podoba, uswiadomilam sobie pozniej... tylko szkoda, ze tak pozno... moze zdaze to jeszcze powiedziec Tej Osobie, zanim jej nie bedzie...? Zanim zabierze mi Go ktos inny, albo zanim...

Wole nie myslec...

Przeskoczylabym WSZYSTKIE bramki na lotniskach dla Niego (chociaz nie umiem, ale wzorowalabym sie na tym chlopcu z filmu), zeby mu to powiedziec.

Ale jak siebie znam i dlatego, ze nie widze w poblizu zadnej bramki, pewnie mu tego nie powiem.

 

Moze i dobrze.

 

pinezka : :
gru 04 2003 Umieram
Komentarze: 9

Usycham. Potrzebuje SWIATA. Nastroju lotnisk, na ktorych mieszaja sie narodowosci, kultury, religie... a nikt na to nie patrzy, kazdy idzie w swoja strone, do swojej walizki, swojego "gate", i leci gdzies w swiat... potrzebuje rozmowy z kims, kogo nie znam, kto zyje gdzie indziej, niz ja, potrzebuje rozmowy z kims, kto mowi po angielsku i nie toleruje polskiego, potrzebuje ruchu, zajecia, napietego planu zajec, potrzebuje odciecia od cywilizacji albo wrecz przeciwnie, miasta takiego jak Nowy Jork, potrzebuje zycia na walizkach, zmiany czasu z polskiego na inny, drastycznej zmiany jadlospisu, godzin snu, przyzwyczajen, norm, zasad....

Bez tego mnie nie ma.

Wszyscy czegos ode mnie zadaja. Zebym z kims rozmawiala albo wysluchala... rozmawiam, wysluchuje... ale kiedy cos pisze na GG do Kuby, cos, co jest dla mnie wazne, i chcialabym, zeby posluchal, to gdy skoncze pisac, to nawet nie napisze "ok" albo "poradzisz sobie" albo czegos innego odpowiedniego do tego, co przeczytal. Nie, on czeka i zaczyna mowic o czyms innym...

Za co? Po co? Dlaczego ja nic nie mam, a inni maja wszystko? I czemu za wszystko sie obwiniam, czemu wszystko mnie tak boli, czemu staram sie byc neutralna, elastyczna, zeby wszyscy mnie lubili, zeby inni nie mieli problemow?

Dlaczego ja musze zlozyc skarpetki rodzicow po praniu, a mama narzeka, gdy prosze, by zrobila mi kolacje?

Nie bedzie mi zalezec na innych. Mam to gdzies.

 

pinezka : :
gru 04 2003 No i znowu...
Komentarze: 0

Ostatnio czuje sie jak Stacie Orrico w "Stuck". Zakochalam sie, owszem. Ten Ktos tez sie zakochal, owszem. Ale, kurde, nie we mnie, tak mi sie zdaje. Ostatnio gadalismy na GieGie i powiedzial, ze zdradzi mi, w kim sie buja, jesli powiem mu, kto MI sie podoba. Nie powiedzialam, wiec on tez milczal. No i nie wiem...

Co za szit! Ze tez nie moglam sie zakochac w kim innym... ale teraz juz sie powtarzam...

Widzialam go w laczniku, jak sie przebieral. Szkoda, ze nikt inny tego nie widzial, to by zrozumial, czemu nie moglam sie skupic na informie....

"Ile dalbym by zapomniec te wszystkie chwile,te ktore sa na 'nie'"...

Nienawidze, jak jest zimno. Wolniej wtedy mysle, wolniej dzialam, wolniej robie wszystko, wszystko jest mdle, zamazane...

U was tez?

 

pinezka : :