Archiwum październik 2003, strona 2


paź 23 2003 Nowy look... prostszy
Komentarze: 1

Nie pytam, czy Wam sie podoba. Wiem, ze jesli komus bedzie przeszkadzalo albo bardzo sie podobalo, to napisze o tym... szczerzy jak zawsze blogowicze :)

Szukalam na wszystkich stronkach czegos, co odpowiadaloby mojemu nastrojowi... i jak zwykle niezawodna okazala sie byc Yennefer... oko - zwierciadlo duszy (teraz by mi sie zwierciadlo takowe przydalo, zeby wiedziec, co mi w duszy gra), naszkicowane olowkiem - powaznie i dojrzale, a zarazem smutno (o to chodzi...), poza tym jedyne kolory to czarny i bialy...

Odkrylam w sobie pewien... dar? Talent? Nie wiem, jak to nazwac... chodzi o to, ze umiem odgadywac reakcje ludzi i, tak mi sie zdaje, ich mysli.... po prostu czytam to w ich oczach... oczywiscie, nie wiem, co DOKLADNIE, slowo w slowo mysli... ale jakos tak potrafie zobaczyc, czy ten ktos jest zadowolony, czy zawiedziony, zaskoczony czy utwierdzony w swoich przekonaniach, szczesliwy czy zdruzgotany...

Ludzkie oczy potrafia wiele powiedziec... mam nadzieje, ze nie strace tego... jak to nazwac?

To sie przydaje... jestem wdzieczna Bogu za to ze nareszcie cos mi dal, a nie odebral...

Ostatnio na przyklad zabiera mi sily. Jak patrze ne Gabrysia, to czuje sie jak wypompowana detka, calkowicie miekka i latwa do przejrzenia... w domu nie potrafie sie pozbierac, zaniedbuje psa, zolwie i siebie... siebie w szczegolnosci... nie jem prawie wcale, tylko - jak zwykle- muesli z mlekiem i pije Cole (wybuchowa mieszanka... wiem, ale przeciez powiedzialam, ze siebie zaniedbuje...)... i mysle, caly czas mysle, mysle, mysle, mysle... po prostu czuje przygniatajacy ciezar mysli w moim pokoju... one wisza nad moja glowa i nijak nie mozna ich wygonic... wietrze pokoj, ogladam jaki popadnie glupi program w telewizji, zeby tylko troche przytepic moje myslenie... a tu nic, wszystko mi sie kojarzy z czernia, pustka, bezsensem istnienia....

Pomaga mi tylko Paktofonika. Jak ich slucham, to wydaje mi sie, ze juz ktos obmyslil wszystko za mnie, przelal moje emocje na papier i przepieknie zebral, a potem przekazal slowami... a "Chwile ulotne" sa swietne, pocieszaja mnie....

Mam nadzieje, ze zbytnio Was nie zdolowalam.... i mam nadzieje, ze to co napisalam, nie brzmi nudno, jak twierdzi pan Czerski na swojej stronie, przyznajac nagrody czy costam "Tego bloga da sie czytac"... napisal tam m.in., ze blog na ktorym sa przemyslenia dotyczace swojej niespelnionej milosci i bezsensownosci istnienia jest beznadziejny i ogolnie do kitu...

A z czego sie sklada zycie? TO sa podstawy... przemyslenia na temat zycia i milosci...

Pozdrawiam

 

pinezka : :
paź 22 2003 Blogowanie....
Komentarze: 1

Taki blog to niebezpieczna sprawa.... twoim znajomi itd. moga sie dowiedziec o tobie rzeczy, ktore chcialbys ukryc.... gadam sobie z Kuba na GG, a tu nagle:

-Masz laptopa?

Ja na to:

-Tak... skad wiesz?

Kuba:

-Z twojego bloga :D

To b. niebezpieczna sprawa. Lepiej troche ogranicze pisanie tutaj, bo kto wie, do kogo trafia te moje sercowe rozterki i inne targajace mna emocje :)

 

Podobno Kuba sie ze mnie nie nabija (w zwiazku z Gabrysiem). Taaaa.... juz mu wierze...

Pozdrowienia dla Kubusia ;)

 

pinezka : :
paź 22 2003 Oglupialam.... to chyba wina jesiennej pluchy........
Komentarze: 3

No i leze w lozeczku. Moim wlasnym, zeby byla jasnosc. No i trzymam laptopa na kolanach i stukam. Chyba jestem uzalezniona od neta. No i tak.

No i... nie ide dzisiaj do szkoly, bo lydka mnie cholernie boli, chodzic nie moge, tylko stekam.

No i nie zobacze Gabrysia...

Kurde!

CZEMU ja mam takiego pecha? CZEMU nie moge sie zakochac w jakims niesmialym, przystojnym, milym i porzadnym chlopaku, ktory nie wymaga, zeby dziewczyna miala ladny tylek? O, nie. To nie w moim stylu. JA musze sie zakochiwac w kims takim jak Gabrys. Ktory WYMAGA, zeby dziewczyna miala ladny tylek.

Nie umiem ocenic, czy mam ladny tylek. Ogolnie wiekszosc dni w roku spedzam w spodniach (Biusciasta zapewne chodzi w opietych miniowkach), bo mi tak wygodniej. Nie znosze tych babskich ceregieli, np. "Ktora bedzie dobra? Ta chyba zbyt wyzywajaca, a ta bede zamiatac podloge... o, nie! Juz sie spoznilam". Jestem podobna do chlopaka: najwiekszy problem mam z gorna czescia garderoby. Zakladam spodnie i juz. O reszte sie martwie tylko chwile... na co dzien wygladam tak:

- granatowe dzinsy dzwony Lee

- jakis t-shirt albo bluzka z dlugim rekawem i sportowa kamizelka (kocham moja bluzke najnowsza z trupia czaszka z przodu... to chyba niezbyt dziewczece)

- Nike'i lub Superstary (Nike'i czarne, zakladam do tego pasek czarny i bluzke czarna, tylko spodnie mam granatowe, a Supertary biale z blekitnymi paskami - jesli na gorze mam cos jasnego)

No i moja krotka fryzurka z dosc dluga grzywka (mam ja od zarania dziejow i nie chce jej zmieniac... poza tym, nagle zrobila sie modna, wiec nie obcinam... zaskakujace, jaka ja jestem dziwna - nie sledze tego co modne, to moda zawsze wysledzi mnie), tez chlopieca... i krotkie, zazwyczaj niepomalowane paznokcie...

Moze powinnam sie zmienic? Zaczac uzywac czegos w rodzaju lakieru do paznokci (czasem uzywam bezowego... ale nie chce mi sie malowac i czekac z rozczapierzonymi palcami, az wyschnie) i spinek do wlosow (zazwyczaj moje wlosy fruwaja mi swobodnie wokol glowy, niekrepowane opaskami, lakierem, zelem ani czymkolwiek takim, podczas gdy inne dziewczyny wygladaja jak zamarynowane jeze)? Oraz zaczac ubierac sie w spodnice (jezu... hmmm... a moze znajde jakas sportowa, dluga?) i bluzki na ramiaczkach w stylu Alizee (jezu do kwadratu...)?

Ale to nie w moim stylu. Po prostu do mnie nie pasuje.

Ale moze wtedy Gabrys zmieni obiekt milosnych uniesien i zwroci uwage na mnie, czyli ladniejsza, bardziej interesujaca, fajna, inteligentna itd. dziewczyne od Biusciastej?

Zglupialam totalnie. Mam sie zmieniac dla jednego chlopa?! O nie!!!!!!!!!!!

Chlopy nie sa tego warte. Oczywiscie, sa wyjatki, ale to, zaznaczam, WYJATKI.

 

pinezka : :
paź 21 2003 C.D. o G. ...
Komentarze: 4

Wiec coz... serce skacze mi do gardla, gdy go widze... hmm... o malo sie nie udusilam raz, gdy go zobaczylam na korytarzu... powiedzialam do niego "Czesc" i odpowiedzial mi, nie tak w powietrze, ale do mnie, bo sie na mnie spojrzal!!!

Tylko jakos nie moge zniesc mysli, ze On po poludniu spotka sie pewnie z ta Biusciasta i beda robic cos bez mojej kontroli :( Ani wiedzy... Gabrysiu, moze to czytasz teraz? Moze masz bloga gdzies tutaj i nabijasz sie ze mnie przed monitorem, a w szkole mijasz mnie szybko, zeby sie nie rozesmiac na moj widok?

Matko kochana, Gabrys... po lekcjach widzialam, jak wchodzil do szatni i pomyslalam, ze bedzie na przystanku... pognalam na przystanek i czekalam, zeby mimochodem rzucic mu: "O, Gabrys! Milo cie widziec".

I przyszedl, a jakze. Na przystanek, a jakze.

Tylko ze kurde na przystanek po drugiej stronie ulicy. Jechal w strone Kabat, a ja w strone Ursynowa... szedl z jakims kolega i mineli mnie, szli gdzies tak 5 metrow ode mnie... udalam, ze go nie widze. Nie pytajcie, czemu. Nic nie powiedzialam, ale zoladek skrecal mi sie w chinskie osiem i serce prawie wyskoczylo mi z piersi...

Co ja wyprawiam? Przeciez on ma dziewczyne. Biusciasta.

Olek mi mowil, ze ona ma na imie Ada. Jest ladna ( "Ale ty ladniejsza jestes o wiele" - kochany Olek), mniej wiecej mojego wzrostu, mila... mowil mi, ze Gabrys stawia dwa wymogi co do dziewczyn: musza byc uprzejme i...

Miec ladny tyleczek.

Rany...

Ja tego nie znioseeeeeeeee.....

 

Dzisiaj mam IMIENINY! Od Olafa i Ani dostalam juz dawno ksiazeczke, bardzo dziekuje, a od Olka - rozyczke z bilecikiem, rowniez bardzo dziekuje :) Jacek zlozyl mi zyczenia rano, od cioci Doroty przyszly kwiatki Interflora (jestem wzruszona), tata dal mi piekny bukiet, a mama obiecala pojechac ze mna do Galerii na zakupy imieninowe, jak mi juz przejdzie bol nogi.

Wlasnie, moja noga - mial ktos z was kiedys cos takiego, ze budzi cie w nocy ostry jak cholera bol miesnia? Mialam cos takiego dzisiaj :( Obudzilam sie o czwartej z dzikim wrzaskiem i plakalam z bolu,  bo tak to mnie bolalo... tata przybiegl i przez chwile mnie reanimowal, a potem mama... okolo siodmej znow sie to powtorzylo... czy to byl skurcz? Niemozliwe, skurcze biora sie z braku wapnia, a ja pije duzo mleka (zjadam wraz z muesli - jestem muesliholiczka)... nic nie rozumiem... chodze jak emerytka, nie moge wyprostowac nogi...

Wszystko sie komplikuje... :(

"Nie wiem,

Czy sie juz nie boje

Zakochac w tobie

Z calych sil...

Nie wiem,

Czy sie juz nie boje,

Skad sie nagle wziales

W sercu mym?"

(z piosenki Bajmu czy tam samej Kozidrak)

pinezka : :
paź 20 2003 Wszystkiego po trochu
Komentarze: 3

Musze sie jakos uporzadkowac. Napisze tutaj szczerze wszystko, co mi lezy na watrobie.

Sprawa Gabrysia - musze podjac jakas decyzje, mam tylko dwie drogi do wyboru... jak cos wybiore, to dam znac... zastanawialam sie, co ja do niego tak naprawde czuje... i chyba to nie milosc, po prostu podobal mi sie z wygladu, przyjemnie mi sie z nim gadalo, a ze jestem kochliwa, to zaraz mi sie wydawalo ze to moja jedyna milosc, najfajniejszy chlopak itd.

Jezu, w ilu chlopakach ja sie kochalam w zyciu... w Andrzeju (wspomnienie z przedszkola... nawet zesmy sie przytulali do siebie.... aaaa!), w Adamie (o boze, po co ja sobie to przypominam), w Olafie (hlehle), w Lukaszu (rany... blech), w Jacku (no moze nie do konca "kochalam sie"... podobal mi sie i podoba nadal, ale tak jakos mniej intensywnie... i nie przeslania mi calego swiata w przeciwienstwie do Gabrysia), no i Gabrys... moze kilku innych po drodze bylo... przypominam, ze mam ledwie 13 lat... :)

A teraz cholerny Gabrys... znaczy, to nie Gabrys jest cholerny, tylko ten Amor...

Sprawa moich zolwi - to juz zupelnie z innej beczki, chodzi o oddanie ich w dobre rece, ale chyba tego nie zrobie... zreszta, to malo romantyczny temat, wiec go porzucam.

Sprawa moich ksiazek - i tu lezy problem. Sedno calego problemu. Nic nie pisze oprocz wierszy, a jak zagladam do moich poczatkow ksiazek z ostatnich lat, to stwierdzam nieskromnie, ze sa swietne... musze sie zebrac w sobie i cos napisac, bo moze dlatego, ze nic nie pisze i nie wyrzucam z siebie calego smiecia, nazbieranych emocji, skumulowanych zlosci, pragnien i marzen, to nic mi sie nie udaje...

Sprawa mojej diety - ha, ha, ha. Akurat. Ja i dieta to zupelne przeciwienstwa. Ale fakt faktem, ze cosik mozna by zmienic w swoim wygladzie, czyli zgubic to i owo. Pomysle o tym jutro, jak to mawiala Scarlett z "Przeminelo z wiatrem".

Sprawa moich uczuc - i to jest najtrudniejszy moment... no bo co ja wlasciwie czuje? W tej chwili? W tym momencie mojego krotkiego pobytu na tej planecie? Czuje, ze... ze zyje. Bo jak boli serce, to na pewno czlowiek zyje. Czuje... smutek. Smutek, zlosc, zal... Czuje, ze to wszystko, co jest we mnie, o czym napisalam w punkcie "Sprawa moich ksiazek", chce ze mnie wyfrunac i wydostac sie, zeby nie zatruwac mnie od wewnatrz. Musze to jakos im ulatwic. Czuje, ze... czuje milosc do Ani, Olafa, Olka, Jacka, moich rodzicow, mojego psa, Gabrysia i calego swiata... czuje, ze brakuje mi milosci, ale nie rodzicielskiej albo przyjacielskiej, ale tej prawdziwej, milosci... glebokiej... tej intensywnej, czerwono - bordowej, silnej, nierozlacznej, romantycznej i wiecznej... Bo czlowiek moglby sie zywic sama miloscia, gdyby tylko... kochal.

Czy znajdzie sie ktos, kogo tak pokocham? I kto mnie tak pokocha?

Ostatnio zastanowilam sie, czy gdyby Olek lub Olaf zobaczyli mnie  podczas powaznej choroby, wychudla, z zapadnietymi oczami od slabosci i braku snu, blada, brzydka, opadla z sil, ze zniszczonymi, potarganymi wlosami, to czy pomogliby mi, kochali nadal moje wnetrze i przywrocili mnie zewnetrzna, czy uciekli z grymasem obrzydzenia na twarzy?

Az boje sie zgadywac...

Pozdrawiam

PS. Muzyka na moim blogu pochodzi ze strony www.madzia.olp.pl Pozdrawiam Cie, Kasiu :)

pinezka : :