Archiwum 06 lutego 2004


lut 06 2004 Jutro
Komentarze: 4

Przed chwila spojrzalam na tablice korkowa nad moim biurkiem i az mnie zmrozilo w srodku.

Wisi na niej luska Mrugusicy, zaklejona tasma klejaca na kawalku kartki...

Ona jest teraz gdzies w Truskawiu, pod Wawa. Podobno gdy ta jej nowa opiekunka glaskala ja pod broda, to Mrugusia byla zachwycona i az wyginala leb do gory z zachwytu. Podobno ta jej nowa opiekunka caly czas, gdy ja dostala, to nosila ja na rekach, przytulala itepe. Podobno ta jej nowa opiekunka bedzie sie nia dobrze opiekowac.

To wszystko wiem od Ani.

Gdy ja dostalam Mrugusice, to tez caly czas ja przytulalam, nosilam na rekach i drapalam pod broda... no i patrzcie, co zrobilam po osmiu latach. Mam nadzieje, ze Mrugusia doczeka czerstwej starosci u tej nowej opiekunki....i nie zostanie wyrzucona na dwor... ani nie spadnie z czegos... ani nikt jej nie upusci ani nie zdepcze... ani...

Ona moze juz nigdy nie zobaczyc morza! My ja zabieralismy zawsze na wakacje. Chodzila po piasku i zasuwala jak nigdy w mieszkaniu... a tamta rodzina moze jej ze soba nie brac na wczasy!

Oczy zachodza mi niebezpieczna mgielka, wiec porzucam temat Mrugusi.

 

Jak ja dawno juz nie sluchalam radia. Mam dosc tego plastiku, kiczu, reklam non stop i pustego gadania. To juz chyba bedzie... 4 miesiace...

 

Wiecie co? Chyba sie odkochuje. Ja to mam zmienne nastroje, doprawdy... zalosne.

 

Jutro ide z Ania na rajd. InO, czyli Impreza na Orientacje, w Parku Skaryszewskim. A potem bedzie u mnie nocowac... musze kupic jakies zarcie i o 21.15 obejrzymy sobie na rozlozonym lozku w salonie, bez rodzicow, bo ida do teatru (niezwykle! Nigdy w zyciu nie wychodzili razem do teatru, albo nie pamietam, bo bylo to bardzo dawno) "Zakochanego Szekspira" na TVN. Super...

Wiec ide do lazienki. Musze polozyc sie niedlugo spac, bo na 9.30 jest zbiorka...

Och, pieprzyc to, poczytam sobie cos.

pinezka : :
lut 06 2004 Nerwica
Komentarze: 3

Jestem przewrazliwiona na punkcie mojego psa. Dzis poszlam z Ania, jej dwoma psami i moja Majka do Lasu Kabackiego. Za namowa Anki spuscilam piese ze smyczy...

Zawsze jak odpinam karabinczyk od obrozy Majki w innym miejscu niz dom, to nogi mam jak z waty, a rece mi sie trzesa, bo boje sie, co sie z nia stanie... moze przeciez wybiec na ulice, moze ja zaatakowac jakis pies duzy, a najgorsze jest to, ze ona kocha wszystkich ludzi na Ziemi i do kazdego sie rwie, kiedy jestesmy na spacerze. Wiec zawsze, gdy ja spuszczam, to serce mi wali jak mlotem.

Na szczescie, nie spotkalysmy zbyt wielu ludzi i psow w lesie, a Majka sie wyszalala. Byla taka szczesliwa... no i wreszcie wolna.

Ale zrobilo mi sie przykro, kiedy zawolalam ja do siebie, ona zaczela biec, przebiegla obok mnie i stanela pod nogami Ani, machajac ogonem i cieszac sie jak glupia. Na mnie nawet nie spojrzala. Ania zaklopotana, nic nie zrobila, spojrzala zmieszana na mnie, a ja, kleczac na ziemi, schowalam twarz w dloniach, po czym podnioslam sie i spytalam "Idziemy dalej?", starajac sie mowic wesolym tonem. Ale potem jakos nastroj sie zwiesil.

Dlaczego ona tak zrobila? Dlaczego? Moze ona mnie w ogole nie kocha?

 

Tak, Sledziu, masz racje, nie bede sie nad soba uzalac, trzeba wziac dupe w troki i isc dalej.

Ale to bardzo latwo powiedziec komus, kto nie jest na moim miejscu.

 

Musze isc do fryzjera, bo juz mi wlosy sie nie ukladaja tak, jak powinny. Teraz pachna lasem.... zapach bialej czekolady gdzies sie ulotnil.

 

21 lutego jade z mama do ciotki Agaty i jej meza na ich imieniny czy costam. Chcemy, zeby ojciec tez pojechal z nami, bo nie mam ochoty zapytana, gdzie "tatus", klamac "Mial duzo pracy", zamiast powiedziec im wprost "Uwaza cie, wujku, za wielkiego huja". Tak moj ojciec mowi. "Do chuja nie pojade". Moze i lepiej.... na dluzsza mete...

 

Jezu, wlasnie spostrzeglam, ze zjadlam CALA tabliczke czekolady przed chwila!!!!!!

pinezka : :