Archiwum 29 stycznia 2004


sty 29 2004 Czwartek2
Komentarze: 2

Jak na niego patrze, gdy rozmawia z jakas dziewczyna, obojetnie, czy jest ladna czy nie, czuje znowu moja metalowa obrecz na sercu. Nie pozwala mi sie otworzyc. Gdy serce mi sie wyrywa z piersi, zeby do Niego biec, wskazac na niego i krzyknac: Do cholery, kochasz go, zrob cos!!! - to ta obrecz je przytrzymuje. Gdzie ci tak spieszno? Ona zrobi, co zechce.

I oczywiscie ta obrecz na sercu, nazywana przez niektorych "rozsadkiem", ma racje. Serce wariuje. Ale czesto za wariacje serca slono sie placi.

Czy to oznacza, ze nie potrafie kochac?

 

Od 1 lutego:

- zero slodyczy

- zero Coli

- zero lenistwa!!!!!

- duzo chodzenia (beda rajdy, wiec spoko)

- cwiczenia na te i owe partie ciala.

OK. Plan juz jest. Gorzej bedzie z jego wykonaniem. Do pierwszego jeszcze troche czasu, wiec ide tymczasowo po szklaneczke Coca-Coli.

 

Dzis w autobusie jechala jakas kobieta z dwojka dzieci. Jedno z nich, chlopiec, chcial nacisnac jakis guzik w autobusie. Matka upomniala go: -Tomek, zostaw. A gdy Tomek sie nie posluchal i jego raczka znalazla sie blisko guzika, matka chwycila go za ramie, szarpnela i wrzasnela: -MOWIE CI, ZEBYS TO ZOSTAWIL, TAK??!! WIEC TO ZOSTAW NATYCHMIAST!. Dziewczynka w wozku siegnela rozbawiona skierowala swoj paluszek prosto na guzik, i cala zabawa powtorzyla sie od poczatku, najpierw ostrzezenie, a potem lanie.

Dlaczego tacy ludzie maja dzieci? Ja powiedzialabym do mojego dziecka w takiej sytuacji, ze moze nacisnac inny guziczek, i jesli juz wysiadamy, to podniesc je, zeby dosieglo do przycisku "STOP". I wszyscy beda zadowoleni.

Uwielbiam wyobrazac sobie, jaka bede miala rodzine, jakiego meza, jakie dzieci, jaki dom... kocham tworzyc w Simsach rodziny, ktore beda przypominaly taka, ktora chcialabym miec, potem urzadzac im taki dom, jaki chcialabym miec, a na koniec sterowac nimi tak, jak chcialabym postepowac KiedysTam. Dziecinne, prawda? Ale ja to kocham. 

 

 

Czekam, az znowu zaczna mi rosnac skrzydla. Juz niedlugo.

pinezka : :
sty 29 2004 Czwartek
Komentarze: 2

Czytam wlasnie ksiazke pt. "Manuella". Autora podalabym, choc i tak nie mam po co, bo za zadne skarby swiata nie zachece wiekszosci moich kolezanek i kolegow z klasy do czytania, nad czym bardzo ubolewam. Ale mniejsza o to.

Ta powiesc jest niesamowita... sa tam rzeczy tak oczywiste, ze to az dziw bierze, iz ktos je opisal. Ale opisal w sposob niezwykly. Np. ja, dziewczynka-kobieta, "not a girl, not yet a woman", ubierajaca sie w wiekszosci na czarno, znalazlam na rozne bliskie mi tematy odpowiednie fragmenty.

"Wychodzimy. Na zewnatrz, na ulicy, mam wrazenie, ze wszystko jest w czerni, ze wszyscy ubieraja sie na czarno. Co to znaczy? Po kim ci ludzie nosza zalobe? Po czym? Ida na pogrzeb czego? Czy to ceremonia, czy to mafia, czy to film? (...) I mam ochote zastopowac ich w tej powolnej i calej czarnej procesji ku zyciu i ku smierci i powiedziec im: <Ej! Wy, faceci, dziewczyny, z czym sie tutaj afiszujecie, co?>. A tak wlasciwie zapytam wprost: <Czego wy sie boicie? Bo skoro upodabniacie sie tak wszyscy jedni do drugich, to czegos sie boicie> (...)"

 

"Pierwsza powazna rozmowa z matka o pigulce. Pierwsza o AIDS. Pierwsza o prezerwatywach. I kiedys, bardzo spokojnie, wreszcie jej powiedzialam:

-Dziekuje, dziekuje ci, ze mi to mowisz, ale to wszystko wiadomo, mamo, wiesz. My wiemy.

Wiemy to wszystko, mamo, wiemy, jestesmy po-in-for-mo-wa-ni. Jestesmy w temacie. Metny uklad nas ponformowal, i to o wiele wczesniej, niz sma postanowilas  (...)"

 

"Nie bedzie juz powrotu [do szkoly- moj dopisek] jak kiedys, juz nie bedzie tak jak co roku. Dosc juz ponarzekalas na te rutyne, wiezienie, harowke, te klasy harowki, te lata harowki, dosc juz powtarzalas, ze nigdy nie chcialabys przezyc jeszcze raz tego okropnego roku! A teraz? Co teraz...?"

 

"Zreszta gdybym chciala byc uczciwa wobec siebie, musialabym przyznac, ze [dorosli-ode mnie] nie sa takimi karykaturami, jakie z nich robie z cala beztroska wlasciwa mojemu wiekowi, nawet jezeli mam naganne sklonnosci widzenia ich i opisywania jako pajacow (...) Nie sa stereotypami, ktore opisuje parodystycznie moim przyjaciolkom. Moj ojciec stale mi powtarza: <Zdejmij te >>mlodziezowe<< okulary,sa czasem tak samo wypaczone jak szkla kontaktowe >>starych<< (...)"

 

"Poruszam cialem, ramionami, w stylu dziewczyny, ktorej sie prawi komplementy, zla jestem na siebie, ze zachowuje sie jak idiotka. Mowie:

-Kobieca, ja?

Musialam nawet prychnac, inna sztuczka. "

 

"Przestraszylam sie, poczulam sie bardzo oniesmielona, ale on bardzo lagodnie powiedzial:

-Pozwol mi, prosze.

I pozwolilam mu, i bylo to na tyle prostsze, ze mialam ochote, by to zrobil, (...), i calkowicie uleglam".

To wszystko jest takie prawdziwe.

Czeka mnie jeszcze prasowka do zrobienia, za chwile, dzis rano...

 

A kiedy ja bede miala 18 lat? I kiedy ja bede taka, jak Manu? I kiedy wreszcie zaczne sie zachowywac jak kobieta, nie jak dziewczynka, ktora juz od dwoch lat nie jestem, a zachowuje sie dokladnie jak ona?

pinezka : :