Archiwum 21 stycznia 2004


sty 21 2004 Kurna mac!!!
Komentarze: 4

Dzien byl taki sobie. W szkole nawet spoko, chociaz nie bylo Ani, przez co czulam sie nieco przygnebiona (przy Ani nigdy nie jestem przygnebiona, chyba ze ona ma zly nastroj), a na matmie zrobilam wszystkie przyklady sama, co nieczesto sie zdarza i uwazam to za wielkie wydarzenie. No i co z tego, ze temat latwy??

Na wfie gralismy w siatkie. Sklady mieszane, chlopcy+dziewczynki. Na poczatku myslalam o tym, zeby sie wycofac z gry, ale w koncu jakos poszlo... nie jestem mistrzynia Europy w siatkowce, ale nie jestem tez ciamajda (tak mysle). Aga, podziwiam cie, grasz jak prawdziwy zawodowiec, az milo na ciebie patrzec, naprawde... zazdroszcze, a zarazem wiem, ze nigdy taka nie bede :(

Potem, gdy wszyscy mieli geografie, ja, Marta, Olek, Bartek, Karolina i Sylwia oraz ludzie z innych klas poszlismy na male przyjecie, bedace wyrazem wdziecznosci dyrektorki za nasze popisy artystyczne w kosciele i na apelach. Bylo ciacho, soczek i cukierki, co mnie b. ucieszylo. A potem...

Jak zwykle, po lekcjach chlopcy dostali pierdolca i oczywiscie obiektem pozadania stal sie snieg. Na poczatku rzucili we mnie od niechcenia pare razy (ucieszylam sie, ze moze nie maja sily), ale im dalej od szkoly, tym bylo gorzej. Gdy wchodzilam do autobusu, to Mateusz rzucil we mnie kawalkiem lodu...

Chryste Panie, trafil w glowe.

Jakby to wyrazic subtelnie... KUREWSKO MNIE ZABOLALO. W autobusie zrobilam cos niedopuszczalnego, mianowicie rozplakalam sie, ale u mnie to norma ostatnio, nawet z calkiem blahych powodow. W domu obejrzalam dokladnie skore na mojej biednej glowce, i odkrylam ranke szerokosci gdzies tak jednego centymetra.

Potem wyszlam z Majkiem i nawet z nia pobiegalam troche (dzika radosc u mojego psa widoczna jak na dloni), majac nadzieje, ze sie przypadkiem poslizgne na oblodzonym asfalcie, walne moim nic nie wartym lbem o ziemie i sie zabije, ale nic takiego sie nie stalo, bo moj cholerny instynkt przy kazdym zachwianiu sie nakazywal mozgowi wyslac informacje do ramion, aby rozpostarly sie na obie strony, zapobiegajac upadkowi. Nienawidzilam za to mojego instynktu, bo nie moglam go w sobie stlumic.

Aaaa. Mam dosc.

pinezka : :