WIEM
Komentarze: 6
Bylam z Ania na "Nigdy w zyciu!". Film super, ale nie bede sie o nim rozpisywac, bo usiadlam tu, zeby napisac co innego.
Uswiadomilam to sobie dzisiaj- wiem, dlaczego czuje sie nieszczesliwa. Bo oklamuje s a m a s i e b i e. Na przyklad- wmawialam sobie ostatnio, ze chce byc "metal girl", ze chce ubierac sie na czarno, malowac usta czarna szminka, zakladac koszulki XXL z napisem "LINKIN PARK RULEZ" i wysokie glany z czerwonymi sznurowkami....
NIE CHCE. NIE CHCE. NIE CHCE TEGO!!!
Chce za to ubierac sie na sportowo. Nie tylko na czarno. Przeciez istnieja takie piekne kolory na swiecie oprocz czarnego... en pe czerwony, albo zielony, albo granatowy, albo bialy! Dlaczego chcialam sie dolowac tym czarnym?
Oczywiscie, nie wywale teraz wszystkich czarnych ciuchow z szafy. Ale bede je z czyms laczyc.
Poza tym, chcialam do ubioru dolaczyc ideologie- zimna, wyrachowana, sluchajaca metalu, taka ogolnie "zarabista". NIE JESTEM TAKA. I nie potrafilabym sie zmusic.
Owszem, czasem fajnie posluchac czegos ciezszego, ale gdybym sluchala TYLKO tego, to mialabym wyrzuty sumienia, spiewajac do piosenki Sugababes albo Beyonce. A czasem lepiej popodrygiwac sobie do jakiegos leciutkiego jak piorko popu z tekstem o milosci, niz siedziec na lozku, gapic sie na czarne paznokcie i dolowac sie kawalkiem o smierci itp. Chce byc szczesliwa. Chce byc soba. Nie chce byc metalowa.
Czyli:
Postanowienie nr 1: moj nastepny ciuch bedzie w kolorze czerwonym albo bialym.
A tak w ogole, to po dzisiejszych "Rozmowach w toku" dotarlo do mnie, ze moj brzuch wcale nie musi przypominac brzucha Britney Spears, a tylek nie musi byc plaski jak u Kylie Minogue. I w ogole nie musze byc tak chuda jak one. Moge byc taka, jaka jestem, bez diet, ale z jakims ruchem, zeby nie zasiedziec sie kompletnie i umiec zrobic przewrot w przod w wieku 40 lat (moja mama nie potrafi). A wiec...
Postanowienie nr 2: przestac ukladac sobie plany diety i zapisac sie na kurs tanca.
A tak w ogole po raz drugi, to musze dogrzebac sie do tej prawdziwej Uli, wyciagnac ja na swiatlo dzienne spod tej pesymistycznej skorupy i pokochac ja taka, jaka jest.
Postanowienie nr 3: wydrukuje moje zdjecie i powiesze je na szafie.
A tak w ogole po raz trzeci, to musze byc po prostu pewna siebie i nie zastanawiac sie tysiac razy, czy cos zrobic, czy nie, bo moge np. wpasc jutro pod pociag jak Janusz Kulig (czesc jego pamieci [']) i w niebie patrzec na jakiegos chlopaka, ktorego nie zdazylam zaprosic do kina, bo zamartwialam sie pryszczem na nosie, krzywym nosem, na ktorym pryszcz sie znajdowal albo cos takiego.
Postanowienie nr 4: odkryc kogos, kogo moglabym zaprosic do kina (plci meskiej; i nie moze to byc Maciek, Gabrys ani TKTNNK).
ALE zeby byc pewna siebie, to musze o siebie zadbac, i zeby nie wystawiac mojej pewnosci siebie na probe, to nie moge dopuscic do pojawienia sie jakichkolwiek pryszczy i w ogole musze byc zadbana.
Postanowienie nr 5: zmobilizowac mame, zeby zadzwonila do fryzjera.
A teraz ide o siebie zadbac do lazienki.
Kocham was wszystkich. Trzymajcie za mnie kciuki.
Dodaj komentarz