Oddaje
Komentarze: 2
Za dwadziescia piec minut przyjedzie Ania po Mrugusice. Czyli moja starsza, duza, stepowa zolwice. Mrugusica to takie wynaturzenie imienia Mrugusia (ktore z kolei utworzone zostalo gdy dowiedzialam sie, ze Mruguś to dziewczynka, mialam jakies 7 lat).
Dostalam ja, gdy mialam 5 lat... przez kilka lat opiekowal sie nia ojciec, a potem ja przejelam ten obowiazek. Tyle ze wiadomo, iz gdy bedzie sie dawac zwierzeciu sama salate i cykorie, nie bedzie ono ani zdrowe, ani piekne, i tym sposobem Mrugusica dorobila sie krzywicy, ktora polega na tym, ze skorupa zolwia wykrzywia sie i ugina sie pod naciskiem palcow. Wyleczylismy ja, dajac jej zastrzyki i zaczelam ja wreszcie lepiej karmic. Niestety, ostatnio, gdy wstapilam w szeregi gimnazjalistow, znow ja zaniedbalam...
I doszlam do wniosku, a raczej dotarlo do mnie, ze to zwierze sie tylko meczy u mnie. Ania powiedziala mi, ze kolezanka jej mamy chce kupic sobie zolwia. Zaproponowalam, iz moglaby wziac mojego...
Jednego. Natki nie dam.
No i wziela.... chciala ja.
Tym sposobem Mrugusica po 8 latach spedzonych u nas... odchodzi.
JUZ NIGDY JEJ NIE ZOBACZE.
NIGDY.
N I G D Y.
Jej ostatnim posilkiem u mnie bylo jajko. Teraz sie wygrzewa pod lampa...
Przysiegam, ze Natki, mojej drugiej, mlodszej zolwicy greckiej, nigdy w zyciu nie oddam. I od dzisiaj bede sie nia lepiej zajmowac.
Smutno... juz nigdy jej nie zobacze....
Jeszcze kwadrans.
Dodaj komentarz