Nerwica
Komentarze: 3
Jestem przewrazliwiona na punkcie mojego psa. Dzis poszlam z Ania, jej dwoma psami i moja Majka do Lasu Kabackiego. Za namowa Anki spuscilam piese ze smyczy...
Zawsze jak odpinam karabinczyk od obrozy Majki w innym miejscu niz dom, to nogi mam jak z waty, a rece mi sie trzesa, bo boje sie, co sie z nia stanie... moze przeciez wybiec na ulice, moze ja zaatakowac jakis pies duzy, a najgorsze jest to, ze ona kocha wszystkich ludzi na Ziemi i do kazdego sie rwie, kiedy jestesmy na spacerze. Wiec zawsze, gdy ja spuszczam, to serce mi wali jak mlotem.
Na szczescie, nie spotkalysmy zbyt wielu ludzi i psow w lesie, a Majka sie wyszalala. Byla taka szczesliwa... no i wreszcie wolna.
Ale zrobilo mi sie przykro, kiedy zawolalam ja do siebie, ona zaczela biec, przebiegla obok mnie i stanela pod nogami Ani, machajac ogonem i cieszac sie jak glupia. Na mnie nawet nie spojrzala. Ania zaklopotana, nic nie zrobila, spojrzala zmieszana na mnie, a ja, kleczac na ziemi, schowalam twarz w dloniach, po czym podnioslam sie i spytalam "Idziemy dalej?", starajac sie mowic wesolym tonem. Ale potem jakos nastroj sie zwiesil.
Dlaczego ona tak zrobila? Dlaczego? Moze ona mnie w ogole nie kocha?
Tak, Sledziu, masz racje, nie bede sie nad soba uzalac, trzeba wziac dupe w troki i isc dalej.
Ale to bardzo latwo powiedziec komus, kto nie jest na moim miejscu.
Musze isc do fryzjera, bo juz mi wlosy sie nie ukladaja tak, jak powinny. Teraz pachna lasem.... zapach bialej czekolady gdzies sie ulotnil.
21 lutego jade z mama do ciotki Agaty i jej meza na ich imieniny czy costam. Chcemy, zeby ojciec tez pojechal z nami, bo nie mam ochoty zapytana, gdzie "tatus", klamac "Mial duzo pracy", zamiast powiedziec im wprost "Uwaza cie, wujku, za wielkiego huja". Tak moj ojciec mowi. "Do chuja nie pojade". Moze i lepiej.... na dluzsza mete...
Jezu, wlasnie spostrzeglam, ze zjadlam CALA tabliczke czekolady przed chwila!!!!!!
Dodaj komentarz