Dzis2
Komentarze: 2
Jakie ja mam beznadziejne naglowki! Ale nic na to nie poradze.
Patrze na jego oczy, jego dlonie, wlosy, nos, usta, szyje, omiatam spojrzeniem jego calego. Powstrzymuje sie ledwo, zeby nie nachylic sie i nie pocalowac go, tak mocno, by nigdy nie odszedl... zeby mnie nie zostawil... kocham go, jego oczy, jego dlonie, wlosy, nos, usta, szyje, jego calego, pragne go calego, zeby byl caly dla mnie, zeby czas sie zatrzymal, nie bylo nikogo, zebysmy byli sami, nie potrafie sie powstrzymac od marzen, kolacja, muzyka, moze byc bez roz, zeby tylko byl on i czas, i ja, nic wiecej, niczego mi nie potrzeba oprocz tego.... gdzy zamykam oczy, widze jego twarz, dotykam jej lekko, i ona rozplywa sie w powietrzu, bo wiem, ze nigdy ta wizja nie zisci sie w naszym zyciu...
Gdy o nim mysle, to wyrastaja mi skrzydla. Zaciskam powieki- i one unosza mnie do gory, tak, ze moge go sledzic, byc z nim caly czas....
Nie. Nie. Mam. Sily. Pisac. O. Nim.
Otwieram wiec oczy i widze szara rzeczywistosc. Skladam skrzydla. Kiedys znow ich uzyje.
Nastepnym razem postaram sie o lepszy naglowek.
Dodaj komentarz