gru 21 2003

Adam...


Komentarze: 4

Zaczelam robic porzadki noworoczne (albo swiateczne, albo zimowe, jak kto woli). Przejrzalam wszystkie szufladki, wszystkie polki i zakamarki, i znalazlam duzo ciekawych rzeczy...

Na przyklad zaproszenie na przyjecie urodzinowe Adama...

Zaczelam wspominac sobie nasz wypad na dzialke: szalas, "sadzenie" kwiatkow w mchu, gra w kosza, chwile, kiedy plakalam ze smiechu, bo Ania rozwalila Adamowi okulary, gdy uderzyla go w twarz pilka, wyglupy nocne, spanie w jednym pokoju z Olafem, Adamem i Anka, sniadanie z nimi i moimi rodzicami, podczas ktorego panowala glupia cisza, namawianie Adama przez Anie i Olafa, zeby mi powiedzial, co do mnie czuje, oraz ta krepujaca atmosfera, ktora powstala, gdy mi wyznal, ze "bardzo mnie lubi... a nawet bardziej niz bardzo"... i zapach galazek sosnowych, z ktorych zbudowalismy szalas, kiedy w tamtym momencie zastanawialam sie, co mu odpowiedziec...

Oraz powrot do Warszawy, kiedy nie patrzylismy sobie w oczy, a ja pytalam sama siebie: dlaczego go zaprosilam? I  dlaczego on mi sie podobal, a przestal, kiedy wreszcie wyznal mi, ze...

A potem- wstyd i poczucie winy, kiedy on patrzyl na mnie ukradkiem na lekcjach, a ja nie odzywalam sie do niego ani slowem...

I teraz, myslac o tym wszystkim, i o tym, jak on musial sie kretynsko czuc, oraz o tym, jakie nadzieje sobie robil tym wyjazdem, i o jego przyjeciu urodzinowym, na ktorym nie odstepowal mnie na krok, a jego mama patrzyla na mnie z usmiechem, zapewne planujac nasz slub...

Rozplakalam sie.

 

pinezka : :
Grzegorz
22 grudnia 2003, 18:30
Wiesz, ja mam całą szafkę pełną wspomnień. Tych związanych z mym Wikusiem i tych z innymi osobami, które miały kiedyś jakieś znaczenie w mym życiu. Czy jeszcze mają? Może w postaci wspomnień, ale też i w postaci teraźniejszości, a ta nie zawsze związana jest z otwarciem drzwiczek "skarbca", częściej z przypadkowym spotkaniem, albo mniej przypadkowym, z niespodziewaną, albo spodziewaną rozmową telefoniczną i nie tylko taką. Miękko mi wtedy jakoś. Przyznaję, miewam poczucia winy, pomimo tego, iż przecież wszystko zostało wyjaśnione, wzajemnie przebaczone... Chyba szkoda mi dni, co mogłyby gdyby... Nastroje chwilowe potoczyły los na inne tory, chociaż nie do końca jestem pewny, czy nie było (jest) to przeznaczenie...
22 grudnia 2003, 13:44
To mi przypomina kolonie z 2001 roku
anika__
22 grudnia 2003, 10:07
Wspomnienia, potrafią być straszne. Ja nie raz przez nie płakałam..
agulinka
22 grudnia 2003, 09:07
mile spędzone chwile zawsze się długo pamięta, szkoda, że nie wszystko może być tak jak wtedy ;(

Dodaj komentarz