sty 30 2004

Piatek3


Komentarze: 2

Dzien taki sobie. Tyle dobrego, ze byla sliczna pogoda... zwlaszcza niebo. Mialo fantastyczne kolory. Az by sie chcialo rozwinac swoje skrzydla i odleciec. Ale moje sa jeszcze malutkie, wiec nie moglam...

Na religii ogladalismy druga czesc Matrixa na video. W trakcie sceny, w ktorej Neo kocha sie z Trinity, zamyslilam sie, na tyle, na ile bylo to mozliwe, bo Anka caly czas pukala mnie w ramie, mowiac "Wiesz co?", a potem zanosila sie smiechem razem z Ulka. Myslalam...

No zgadnijcie, o kim...

 

Nie mam z kim isc na spacer, a sama z Majka nie chce. Chcialabym z kims pogadac... z kims, kogo nie znam, kto nie wygadalby nikomu, w kim sie zakochalam, kto umialby mnie pocieszyc i zawsze mialby dla mnie czas.

Heh, to niemozliwe. I nigdy nie bedzie mozliwe.

 

Po lekcjach oczywiscie chlopcy jak zwykle dostali pierdolca. Nie strzelali we mnie sniezkami zbyt celnie (zapewne z litosci, i dobrze), ale raz Bartek tak wycelowal, ze trafil mnie w sam srodek twarzy.

Hm....troche bylo mi zimno.

Koncze... jakos znowu czuje, ze dolek nadchodzi. Z Jego powodu. Tylko i wylacznie... :(((

pinezka : :
Marciatko
31 stycznia 2004, 12:51
taki kochany z kim mozna było o wszystkim pogadać był Adam:) Ale on lubi dziwki ( szybkie panienki które zrobiły by dla neigo wszystko) ja taka nie jestem :) I ty też nie :) Więc uważaj na takich "Adamów":) Pozdrówki
30 stycznia 2004, 17:24
ej...nie ma sensu zalamywac sie chlopakami... onni nie sa warci naszgo smutku..pozdrofka i trzymaj sie cieplutko...

Dodaj komentarz