lut 02 2004

Oddaje


Komentarze: 2

Za dwadziescia piec minut przyjedzie Ania po Mrugusice. Czyli moja starsza, duza, stepowa zolwice. Mrugusica to takie wynaturzenie imienia Mrugusia (ktore z kolei utworzone zostalo gdy dowiedzialam sie, ze Mruguś to dziewczynka, mialam jakies 7 lat).

Dostalam ja, gdy mialam 5 lat... przez kilka lat opiekowal sie nia ojciec, a potem ja przejelam ten obowiazek. Tyle ze wiadomo, iz gdy bedzie sie dawac zwierzeciu sama salate i cykorie, nie bedzie ono ani zdrowe, ani piekne, i tym sposobem Mrugusica dorobila sie krzywicy, ktora polega na tym, ze skorupa zolwia wykrzywia sie i ugina sie pod naciskiem palcow. Wyleczylismy ja, dajac jej zastrzyki i zaczelam ja wreszcie lepiej karmic. Niestety, ostatnio, gdy wstapilam w szeregi gimnazjalistow, znow ja zaniedbalam...

I doszlam do wniosku, a raczej dotarlo do mnie, ze to zwierze sie tylko meczy u mnie. Ania powiedziala mi, ze kolezanka jej mamy chce kupic sobie zolwia. Zaproponowalam, iz moglaby wziac mojego...

Jednego. Natki nie dam.

No i wziela.... chciala ja.

Tym sposobem Mrugusica po 8 latach spedzonych u nas... odchodzi.

JUZ NIGDY JEJ NIE ZOBACZE.

NIGDY.

N I G D Y.

Jej ostatnim posilkiem u mnie bylo jajko. Teraz sie wygrzewa pod lampa...

 

Przysiegam, ze Natki, mojej drugiej, mlodszej zolwicy greckiej, nigdy w zyciu nie oddam. I od dzisiaj bede sie nia lepiej zajmowac.

 

Smutno... juz nigdy jej nie zobacze....

 

Jeszcze kwadrans.

pinezka : :
06 lutego 2004, 22:12
wiesz..niedwano straciliśmy kota..tzn..wyszedł jak codzień i nie wrócił..nikt go więcej nie zobaczył..nigdy go nie lubiłam..ale tak jakoś przywiązanie..smutno..
02 lutego 2004, 21:14
I tak w zyciu bywa...niestety... ale zolw teraz jet pod dobra opieka... wiec sie nie martw

Dodaj komentarz